Ohaguro, czarne zęby Japończyków, czyli co my wiemy o pięknie.

Ohaguro, czarne zęby Japończyków, czyli co my wiemy o pięknie.

Za kilka tygodni wybieramy się na Okinawę, zahaczając przy okazji o główne punkty wizytowe Japonii, czyli Osakę, Kyoto i Tokyo. To będzie moja druga podróż do (nie pisz tego) krainy kwitnącej wiśni (cliché), pierwszy raz z moim trzylatkiem. Jestem ciekawa jak odbierze ten kraj, jest tak daleki od wszystkiego, co nam znane. Powietrze pachnie inaczej. Czas się zniekształca. 

Gdy chodzi o Japonię, pierwsze rzeczy, które przychodzą mi na myśl to japońska awangarda literacka z Ango Sakaguchim i Sakunosuke Odą na czele, Noboru Baba i jego bajki o 11 niegrzecznych kotach, tragedia Fukushimy, wyspa królicza i Ohaguro. 

A może przede wszystkim Ohaguro, więc newsletter od niego zacznę. 

Jeśli jeszcze o Ohaguro nie słyszeliście, to jest to japońska tradycja czernienia zębów. Tak, w Japonii jeszcze do XIX wieku, czyli okresu przynajmniej czasowej de-hermetyzacji tego kraju, Japonki (i Japończycy z uprzywilejowanych grup społecznych) malowały zęby na czarno. Używano do tego octanu żelaza wymieszanego z octem. Cel był przede wszystkim estetyczny, ale również działał jako zabezpieczenie zębów przed psuciem. I ta tradycja poruszyła mnie bardzo, bo to kolejny dowód, że archetypy piękna potrafią być zmienne. Przyzwyczajamy się do nich, niektóre potrafią przetrwać wieki, ale są też takie piękne przykłady zmian wręcz skrajnych. 

Mam ciekawą odpowiedź na pytanie, które być może sobie zadajecie - dlaczego ta tradycja przyjęła się w Japonii, a nie w Europie. Znalazłam ją w książce "Pochwała cienia" Junichiro Tanizakiego, będącą esejem o kanonach piękna w Japonii z początku XX wieku. 

Japonia sprzed lat podobno kocha cień w różnych jego obliczach. Cień jako kolor, cień jako cisza, cień jako spokój i ukojenie. Japońska filozofia woli zamiatanie od głośnych odkurzaczy. Woli przyćmione światło świecy od kolorowych neonów. Japoński zen ma z cieniem wiele wątków wspólnych. I ohaguro jest kolejnym jego wyrazem, bo czerń chowała w cieniu intymność języka i zębów. 

Żałuję, że nie zobaczymy już na japońskich ulicach Ohaguro, bo im więcej oglądam zdjeć czernionych buź, tym więcej dostrzegam tego piękna. I znowu dochodzę do jednego z ulubionych moich finałowych spostrzeżeń, czyli tego, że wszystko jest jedynie złudzeniem. Japońskim teatrem cieni, umową społeczną, déjà vu. I to czerpanie z tej iluzji, a nie z samych archetypów, to źródło niekończących się zachwytów. 

Do poczytania: 

Ohaguro, tradycja czernienia zębów

Pochwała Cienia, Jun'ichiro Tanizaki 

W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie, Ango Sakaguchi, wydawnictwo Tajfuny 

Wiwat małżeństwo, Sakunosuke Oda, wydawnictwo Tajfuny

Niedźwiedzi bóg, Hiromi Kawakami, Tajfuny (już niedostępny)

Do obejrzenia: 

Japoński teatr Kabuki

 

 

 

 

Powrót do blogu

Zostaw komentarz